piątek, 28 lutego 2014

Schemat prowokacji (wprowadzania "nowości") na diecie bezmlecznej i kilka ciekawostek na ten temat

Gdy pojawiło się pytanie o schemat rozszerzania diety, postanowiłam poświęcić mu osobny post.

Będę pisać jak to było u nas, córki mojej koleżanki oraz mojego Chrześniaka. Trafiliśmy do tego samego lekarza i schemat był podobny, tylko różne momenty wprowadzania "nowości". Zależały one od chwili, w której rozpoczęliśmy leczenie oraz stopnia zaawansowania alergii. U nas było najgorzej, gdyż Starsza miała bezdechy powodowane refluksem (u innych dzieci - głównie wysypka). Dlatego nasze leczenie rozpoczęło się od leków (Gasprid, Polprazol), podczas gdy u innych dzieci nie było to konieczne. Opóźniło to u nas proces prowokacji, przez co żółtko wprowadziłam jak Starsza skończyła dopiero 8 miesięcy.

Ale po kolei.

Pierwsza zasada naszego lekarza: prowokacje można robić po 6 tygodniach niezakłóconego przez alergię funkcjonowania dziecka. Dlaczego tak długo? Otóż tyle podobno potrzebuje śluzówka na wygojenie, po ewentualnym błędzie żywieniowym.

U każdego z dzieci zaczynało się od właśnie takich 6 tygodni "kwarantanny". Podczas niej odstawiałyśmy wszystkie potencjalnie najsilniejsze alergeny, a zatem:
  • mleko krowie i wszystko co zawiera jego choćby śladowe ilości (również mleko przetworzone, czyli sery, serwatka, jogurty itp.),
  • wołowinę i cielęcinę, jako że pochodzi od krowy,
  • soję (i jej śladowe ilości), gdyż często alergizuje krzyżowo z mlekiem (mleko sojowe, tofu itp. również odpadają - przekonałam się o tym, gdy nieświadoma prawd o soi zaczęłam pić mleko sojowe, a Starszą pokryła "skorupa" uczulenia),
  • ryby,
  • jajka (śladowe ilości też!)
  • orzechy, czekoladę i cytrusy (również śladowe ilości, które są prawie wszędzie) - i to aż do 3 roku życia (Starsza nadal ich nie je, co więcej wie, że nie może, gdy ktoś ją częstuje i odmawia)
Jeżeli w trakcie tych 6 tygodni zdarzył się jakiś błąd żywieniowy, trzeba liczyć 6 tygodni od nowa... niestety... Dlatego też tak ważne jest czytanie etykiet... sok cytrynowy znajduje się czasem niespodziewanie w różnych produktach, których spożycie u nas skutkowało np. śluzem w kupce i liczeniem 6 tygodni od nowa... Aby ułatwić sobie dojście do tego, co uczula nasze dziecko, dobrze jest prowadzić tzw. dzienniczek żywieniowy, o którym pisałam tutaj http://mamakarmi.blogspot.com/2014/02/dzienniczek-zywieniowy.html.

Przez błędy żywieniowe rozumiemy tutaj reakcję dziecka objawiającą się przez:
  • krew w kupce,
  • śluz w kupce (ciągnące się pasma śluzu),
  • straszne ulewanie,
  • straszną wysypkę (AZS),
  • katar bez podłoża chorobowego.
Specjalnie piszę o strasznym ulewaniu i wysypce, gdyż nasz lekarz zawsze pytany, czy dana reakcja przerywa 6 tygodni, mówił, że reakcja musi być "masakryczna". Jeśli jest lekka, to nie jest objaw alergii. Jeśli mamy wątpliwości, czy jest źle, to znaczy, że nie jest źle. Jeśli będzie źle, to wątpliwości nie będzie. Sama jednak przyznam, że z wysypką to miałam problemy. Skorupę i charaterystyczne krostki za uszami rozpoznam bez problemu (właśnie: za uszami! robią się tam aż takie małe strupki), jednak skóra atopowa dla mnie wygląda niekiedy prawie normalnie. Jest po prostu bardziej sucha. Zdarzało się parę razy, gdy szliśmy do lekarza zadowoleni, że dziecko w takim pięknym stanie, a on mówił, że skóre atopową widać z daleka... Jednak jeśli dobrze pamiętam, to dopiero straszna wysypka kwalifikuje prowokację do nieudanych.

Ale wracając do tematu, co rozumiemy przez prowokacje? Spożywanie potencjalnego alergenu przez Mamę karmiącą piersią, najpierw w małych ilościach, a potem coraz większych, przez 7 dni.

Kolejność prowokacji wg naszego lekarza (a;e też gastroenterologa, z którym konsultowaliśmy leczenie w szpitalu) jest następująca:
  • żółtko,
  • białko,
  • ryba,
  • mleko.
Pierwszego dnia jemy odrobinę alergenu (my - nie dziecko! ważne jest, by przefiltrować go przez pierś). Każdego następnego zwiększamy ilość. Jeżeli przez tydzień u dziecka nie pojawi się wspomniana "masakryczna" reakcja, to znaczy że jest ok i możemy się cieszyć rozszerzoną dietą.

Jeżeli prowokacja się udała, przechodzimy do kolejnej. Jeśli nie, znów musimy odczekać 6 tygodni i podchodzimy do tej prowokacji ponownie, i tak do skutku (nie możemy prowokować ryby, gdy żółtko skończyło się niepowodzeniem). Dla pocieszenia: z reguły, jeżeli prowokacja na żółtko była ok, to na białko też kończy się dobrze.

Co bardzo ważne, mleko wprowadzamy dopiero po skończeniu przez dziecko roku, niezależnie od efektu pozostałych prowokacji. Podobno dopiero wówczas organizm dzieka jest na tyle silny, że da sobie z mlekiem radę bez większego ryzyka poważnych następstw. Może być bowiem tak, że wydaje się, że młodsze dziecko toleruje dobrze mleko, a po kilku latach rozwinie się u niego astma, właśnie jako efekt zbyt wczesnego spożycia mleka.

Kolejność wprowadzania produktów mlecznych, wg naszego lekarza jest następująca:
  • ser żółty - 7 dni,
  • twarożek (sernik!) - 7 dni,
  • jogurty - 7 dni,
  • inne produkty mleczne do woli + można jeść już soję.
Co ciekawe, w czasie infekcji objawy alergiopodobne się nasilają. Starszej zwykle się odbija jak przy refluksie. Wielokrotnie myśleliśmy, że zjadła coś "zakazanego" a okazywało się, że jest po protu chora. I tak to już podobno jest... Lekarze potwierdzają.

Na koniec życzę wszystkim powodzenia w prowokacjach! I chętnie poczytam o tym, jak to wyglądało u Was, więc piszcie!

1 komentarz:

  1. Niedługo czeka nas prowokacja... Tym razem wg kolejności: żółtko - ryba - białko - mleko. I jeszcze szczepienie w międzyczasie.... co to będzie, co to będzie....

    OdpowiedzUsuń